Pierwsza pielgrzymka rowerowa zorganizowana przez Parafię Archikatedralną odbyła się w 2003 roku. Jej uczestnicy pokonali wówczas trasę z Gdańska do Częstochowy, czyli prawie 500 km. Od tamtych pamiętnych lat, co roku w okresie letnim pielgrzymi podtrzymują tradycję wyruszając do Jasnej Góry, a z roku na rok liczba chętnych rośnie. W 2010 roku, oprócz pielgrzymki do Częstochowy, zorganizowano również wyjazd zagraniczny pokonując słynny hiszpański szlak pielgrzymi do Santiago de Compostela. W tym roku rowerzyści pielgrzymowali z Gdańska do Wilna
Trasa pielgrzymki z Gdańska do Wilna liczyła ponad 650 km i była podzielona na 6 odcinków. Dziennie rowerzyści mieli do pokonania średnio ponad sto kilometrów. Dystans jednak wahał się w zależności od wariantu trasy, który można było wybrać w zależności od swojej kondycji, chęci, czy preferencji. Jednak prawie w 100% ułożone trasy wiodły drogami asfaltowymi o mniejszym lub większym ruchu drogowym. Dla bezpieczeństwa uczestnicy pielgrzymki poruszali się w kilku grupach. Wszyscy jechali „na lekko”, wioząc ze sobą jedynie rzeczy niezbędne. Resztę bagaży transportował „samochód wspierający”. Organizatorzy zadbali również o bezpieczeństwo pielgrzymów, każdy uczestnik musiał mieć kask oraz odblaski. Uczestnicy mieli także ze sobą narzędzia i części zamienne w razie awarii na trasie.
Wyprawa była przede wszystkim modlitwą, zadumą nad sobą i światem, mocnymi postanowieniami poprawy, przemiany, nawrócenia. Każdy z nas jechał do Matki Boskiej Ostrobramskiej w różnych intencjach, jednak czym byłaby ta podróż bez radości, uśmiechu i dobrego słowa? Ta forma rekolekcji w drodze uczy wytrwałości, uwrażliwia na potrzeby słabszych. Dzięki poczuciu wspólnoty uczestnicy rowerowej pielgrzymki łatwiej znoszą trud pielgrzymowania.
Po drodze, pielgrzymi modlili się, odwiedzali sanktuaria maryjne, świątynie nie tylko katolickie, odpoczywali. Noclegi zaś zorganizowane były w klasztorach, zaprzyjaźnionych parafiach, domach pielgrzyma, ośrodkach wypoczynkowych, czy szkołach. Nikt nie nastawiał się na wygody, najważniejsze, że nie kapało na głowę!
Czym był dla nas ten czas? Na to pytanie każdy najlepiej jest w stanie sam sobie odpowiedzieć. Zdecydowanie nie była to typowa pielgrzymka: brak nieustannej wspólnej modlitwy na trasie. Każdego ranka na rozpoczęcie dnia gromadziliśmy się na mszy świętej, a wieczorem kończyliśmy dzień modlitwą na apelu. Na siodełku spędzaliśmy codziennie ok. 7-8 godzin oczywiście łącznie z postojami i odpoczynkiem, który każdy z uczestników organizował sobie na własny sposób.
Dzień 1: Gdańsk – Pieniężno; dystans: 120 km
Trasa: Gdańsk Oliwa – Wyspa Sobieszewska – Stegna – Krynica Morska – Frombork – Braniewo – Pieniężno.
Pielgrzymka rozpoczęła się o godz. 7 rano, od wspólnej mszy świętej w kościele pw. Matki Bożej Fatimskiej w Gdańsku-Żabiance, którą odprawili wspólnie Proboszcz, ks. Piotr Tworek oraz ks. Tomasz Koszałka, inicjator rowerowej wyprawy na trasie Gdańsk-Wilno.
By bezpiecznie i sprawnie wydostać się z Gdańska nasz 55 osobowy peleton był eskortowany przez Policję aż do rogatek miasta. Mimo, iż o tak wczesnej godzinie ruch był niewielki, to bez tej pomocy nie udałoby się nam zdążyć na pierwszy popołudniowy prom przez Zalew Wiślany, który przewidziany był na naszej trasie. Wyjazd z Gdańska w kierunku Wyspy Sobieszewskiej jest bardzo utrudniony, a przedostanie się tak licznej grupy przez miasto, to nie lada wyzwanie. Dlatego pragniemy serdecznie podziękować „stróżom prawa”, którzy tego poranka nam towarzyszyli i nie tylko im. Również naszym Aniołom Stróżom….:)
Przed Wielką Płonią, przez którą zamierzaliśmy przedostać się na „bursztynową wyspę”, podzieliliśmy peleton na kilka mniejszych grup, by nie stwarzać m.in. zagrożenia dla samych siebie, jak i kierowców nas wyprzedzających na trasie. Jednak po kilku kilometrach okazało się, że nie wszystkim odpowiada tempo narzucane przez liderów danych grup, dlatego też zachodziły miedzy nimi drobne roszady. Ostatecznie jednak do Krynicy Morskiej dojechaliśmy w czterech mniejszych lub większych peletonach, by po odpoczynku, o godz.13.30 wejść na prom udając się na drugą stronę Zalewu Wiślanego. Półtorej godzinną przerwę od pedałowania każdy spożytkował wg własnej woli. Jedni na pokładzie ucięli sobie małą drzemkę, inni integrowali się podejmując różne ciekawe tematy.
Po dopłynięciu do Fromborka, ponownie dosiedliśmy naszych rowerów i podobnie jak wcześniej w grupkach ruszyliśmy w kierunku Braniewa, a następnie Pieniężna, gdzie w Domu Misyjnym św. Wojciecha mieliśmy zaplanowany pierwszy nocleg.
Nasza grupka, jako że na miejsce zajechała znacznie szybciej niż reszta pielgrzymów, zabrała się za rozpakowywanie zaplecza gastronomicznego i przygotowanie kolacji. Wraz z ks. Tomaszem zabraliśmy się za smażenie placków ziemniaczanych. Pierwszy raz miałem okazję „wyprodukować” ich taką ilość 😉
Tego dnia droga była dość męcząca, wielu próbowało dobrać sobie właściwe tempo, przez co raz jechali szybciej, raz wolniej. Nie mniej jednak, wszystkim, nawet początkującym rowerzystom udało się dotrzeć do celu przed zmrokiem.
Dzień 2: Pieniężno – Święta Lipka; dystans: 105 km
Trasa: Pieniężno – Radziejewo – Lidzbark Warmiński – Jeziorany – Reszel – Święta Lipka.
Rano, po mszy świętej odprawionej u Ojców Werbistów, zjedliśmy wspólne śniadanie i około godz.9.30 wyruszyliśmy na trasę. Jedni zamierzali dotrzeć do Świętej Lipki jadąc szosami, inni nie chcąc poruszać się wśród samochodów wybrali boczne drogi, co nieraz wiązało się z gorszym stanem nawierzchni. Jednak, coś za coś. Będąc liderem jednej z grupek, postanowiłem poprowadzić trasę, tak by po drodze można było jeszcze coś przy okazji zobaczyć; i tak pierwszym przystankiem było miasteczko, w okolicy którego nocowaliśmy zwane Pieniężnem. Odwiedziliśmy tu ruiny fortyfikacji miejskich oraz górujący nad miastem kościół parafialny z XIX wieku.
Z Pieniężna udaliśmy się bocznymi drogami na Lidzbark Warmiński, przeprawiając się przez Wzniesienia Górowskie. Cześć pielgrzymów nie chcąc pokonywać tego dość górzystego trenu wybrała się na Górowo Iławieckie i Bartoszyce – jak wspomniałem wcześniej wariantów tras było wiele. Wracając jednak do naszej grupy, utrzymywaliśmy dość szybkie tempo jazdy – między 24 a 28 km/h, które pozwalało nam na częste postoje i poświęcenie czasu na zwiedzanie pięknych okolic. Pomimo licznych, niekiedy męczących podjazdów ten odcinek był urzekający.
Pierwszy dłuższy postój zrobiliśmy przy pięknie odrestaurowanym zamku w Lidzbarku Warmińskim. Miasto stało się stolicą biskupstwa, centrum administracyjnym oraz gospodarczym historycznej Warmii. Oprócz zamku zobaczyliśmy również: kościół farny, Wysoką Bramę oraz fragmenty murów miejskich. Zamek biskupów pochodzi z lat 1348 – 1400, obecnie mieści się w nim Oddział Muzeum Warmii i Mazur i warto poświęcić mu więcej niż kilka chwil.
Za Lidzbarkiem Warmińskim warianty tras były bardziej zróżnicowane. Niektórzy pojechali górą, zatrzymując się przy zespole klasztornym Benedyktynów w Stoczku Klasztornym, inni wybrali bardziej spokojne trasy wiodące wśród pięknych jezior w okolicach Jezioran. Nasza grupka również wybrała tę drugą opcję, przede wszystkim ze względu na znikomy ruch drogowy. Wszystkie grupy docelowo zmierzały w tym samym kierunku, czyli ku Świętej Lipce, gdzie w Domu Pielgrzyma zarezerwowany mieliśmy nocleg.
Po drodze niektórzy mieli okazję zatrzymać się w Reszlu, gdzie zachował się gotycki zamek biskupów warmińskich oraz parę innych godnych uwagi zabytków. W ramach odpoczynku warto było wspiąć się na wieżę, z której rozpościerał się przepiękny widok na całe miasteczko: gotycki kościół z 1360-1381 r., klasycystyczny ratusz z 1815 r., fragmenty murów obronnych i wiele innych.
Sama Święta Lipka, to przepięknie położona wieś, na przesmyku między jeziorami Dejnowa i Wybrel. Słynie z zabytkowego barokowego zespołu pielgrzymkowego z przełomu XVII i XVIII wieku. Kościół określany „perłą baroku północnej Polski” z bogatym barokowym wystrojem wnętrza, pięknymi organami z ruchomymi elementami dekoracyjnymi, każdego roku przyciąga tysiące wiernych z całego świata.
Dzień 3: Święta Lipka – Olecko; dystans: 115 km
Trasa: Święta Lipka – Kętrzyn – Giżycko – Wydminy – Olecko.
Rano, przed śniadaniem poszliśmy do kościoła na mszę świętą, a przed samym wyjazdem w dalszą drogę mieliśmy okazję zapoznać się z bardzo ciekawą historią tego miejsca. Jeden z duszpasterzy nie tylko zaznajomił nas z dziejami Świętej Lipki, ale również z legendą, która jest nierozłącznym elementem powstania w tym miejscu jednego z najważniejszych sanktuariów maryjnych w Polsce.
Po tym miłym historyczno-turystycznym akcencie ruszyliśmy w dalszą drogę. Na odcinku do Kętrzyna jechaliśmy wszyscy razem, jednak po dotarciu do miejscowości, każda z grup obrała już swój kierunek. Jedni w planach mieli zwiedzenie „Wilczego Szańca”, czyli ruin byłej wojennej kwatery Adolfa Hitlera, powstałej w latach 1940-1944, inni woleli obcować z piękną przyrodą, przemierzając boczne drogi Krainy Wielkich Jezior.
Nasza grupka, korzystając z pięknej, słonecznej pogody nie myślała o niczym innym jak wypoczynku nad którymś z „tysiąca jezior mazurskich”, dlatego na zwiedzanie poświęciliśmy zaledwie kilka chwil. Najdłuższy odpoczynek przejechaliśmy w Giżycku, najpierw spacerując dość ciekawą trasą przez Twierdzę Boyen, a następnie pluskając się w wodach jeziora Niegocin. Rozruszanie innych mięśni przy kilkukilometrowym chodzie, a następnie podczas pływania dodało sił przed następną partią kilometrów.
Za Giżyckiem odbiliśmy w mniej zatłoczone drogi i spokojnym tempem udaliśmy się w kierunku Olecka. Droga 655, którą podążaliśmy wiodła przez lekko pagórkowate tereny, z wierzchołków których rozciągały się przepiękne widoki na liczne w tym rejonie jeziora. Jednym z najbardziej urokliwych miejsc po drodze był długi pomost przecinający jezioro Wydmińskie, jednak szkoda że nie mieliśmy więcej czasu aby zatrzymać się tam na dłużej. Przecinając środkową część Pojezierza Ełckiego mijaliśmy wiele pięknie położonych wsi, ostoi dla bocianów.
Nocleg mieliśmy zaplanowany w jednym z domów wypoczynkowych nad jeziorem Oleckim. To bardzo urokliwe miejsce, znacznie bardziej spokojne niż duże ośrodki leżące w centrum Mazur.
Dzień 4: Olecko – Sejny; dystans: 105 km
Trasa: Olecko – Suwałki – pętla wokół Wigierskiego PN – Wigry – Sejny.
Jako, że ośrodek wypoczynkowy, w którym nocowaliśmy znajdował się na obrzeżach Olecka, modlitwę za dalszą, bezpieczną drogę odmówiliśmy we wspólnym gronie „pod chmurką”.
Tego dnia najkrótsza trasa liczyła niespełna 50 km, jednak i tak większość uczestników naszej pielgrzymki pokonała ponad 100 km. Mijając po drodze piękne okolice Wigierskiego Parku Narodowego aż żal było nie zboczyć z drogi. Nasza grupka, mając już dość dróg asfaltowych, postanowiła zagłębić się w terenie, dla ułatwienia jadąc leśnymi duktami wg wskazówek lokalnych szlaków rowerowych oraz wiodącej tamtędy międzynarodowej trasy R11. Pętla naszej wycieczki była urozmaicona i wiodła wśród najpiękniejszych miejsc parku, zahaczając o liczne punkty widokowe skąd rozpościerały się niesamowite widoki na wielkie jezioro Wigry oraz jego mniejsze odnogi. Chwilę uwagi poświęciliśmy również miejscu, które darzymy miłymi wspomnieniami. To jeziorko o krystalicznej wodzie, jednak po latach wprowadzono w nim zakaz kąpieli ograniczając teren rezerwatem przyrody.
Po drodze zrobiliśmy dwa większe postoje. Jeden na schłodzenie w wodach jeziora naszych rozpalonych słońcem ciał, drugi w miejscowości Wigry, gdzie udaliśmy się na spacer zwiedzając Klasztor Kamedułów. Poklasztorny zespół budynków obejmuje XVIII wieczny kościół barokowy, klasztor, eremy, czyli domy pustelników, dom furtiana oraz wieżę widokową, z której rozpościerają się przecudne widoki na cały półwysep.
Po wizycie udaliśmy się międzynarodową trasą rowerową R11 w kierunku Sejn, gdzie zaplanowany mieliśmy nocleg. Droga wiodła częściowo szutrami, częściowo bocznymi drogami asfaltowymi co chwilę przecinając królową tutejszych rzek, czyli Czarną Hańczę. Do Sejn dotarliśmy niemalże na ostatni dzwonek.
Wieczorem ze względu na odbywające się w kościele koncerty organowe, wspólną mszę przełożono na poranek następnego dnia, dlatego po wspólnej kolacji był jeszcze czas na dłuższy spacer po miejscowości. Sejny, miasto nad rzeką Marycha, dopływem Czarnej Hańczy założone przez Dominikanów, którzy w latach 1610 – 1619 wznieśli tu klasztor i kościół. Można tam zobaczyć zespół podominikański z renesansowym kościołem kolegiackim, późnorenesansowym klasztorem, pałac biskupi oraz dawną synagogę.
Dzień 5: Sejny – Alytus; dystans: 75 km
Trasa: Sejny – granica polsko-litewska – Lazdijai – Seirijai – Alytus.
Rano, po mszy świętej odprawionej w kościele kolegiackim, wyruszyliśmy ku Litwie. By ominąć ruchliwy, tranzytowy odcinek drogi, udaliśmy się międzynarodową trasą rowerową R11. Po stronie litewskiej zaopatrzyliśmy się w dokładniejsze mapy okolic, jednak większość pielgrzymów i tak do kolejnego celu udała się główną drogą dzieląc ruch z niezbyt tolerancyjnymi kierowcami aut.
Po 20 km odechciało się nam takiej jazdy, dlatego też „uciekliśmy” znowu w teren. Ten manewr okazał się bardzo dobrym rozwiązaniem, tym bardziej, że nadłożyliśmy zaledwie 10 km do reszty rowerzystów. Tereny, które mieliśmy okazję przemierzyć, miejscami wiodły grząskimi piachami, miejscami drogami kamienistymi, ale co to dla nas! W końcu jako nieliczni przemierzaliśmy całą trasę pielgrzymki na rowerach górskich, które sprawdzały się wcale nie gorzej od trekkingów czy rowerów typowo miejskich.
Do celu dotarliśmy sprawnie, jednak miasto Alytus, w którym zatrzymaliśmy się na nocleg w ogóle nas nie zachwyciło. Jedynym ciekawym miejscem, gdzie wybraliśmy się po zakwaterowaniu była polanka nad Niemnem.
Dzień 6: Alytus – Wilno; dystans: 130 km
Trasa: Alytus – Pirasiunai – Rudiskes – Troki – Wilno.
Ze względu na małe poranne zamieszanie pielgrzymi ruszyli niestety nie tą drogą, którą wcześniej przygotowałem. Osoby, będące poprzedniego dnia na spacerze nad Niemnem, szybko zorientowały się, że obrany przez nich kierunek jest niepoprawny i zawczasu udało im się odbić na mniej ruchliwą drogę. Większość uczestników pielgrzymki do Wilna popędziła ruchliwą drogą krajową, dlatego też suma pokonanych kilometrów w zależności od różnych grup wahała się od 95 do 135 km. Skąd taka różnica? A mianowicie stąd, że nie wszyscy dotarli do Trok, gdzie umówiliśmy się na spotkanie przed wspólnym wjazdem do Wilna. Tak, czy siak ostatecznie odnaleźliśmy się na mecie naszej pielgrzymki, czyli przy Ostrej Bramie w Wilnie, gdzie na zakończenie podziękowaliśmy Matce Boskiej Ostrobramskiej za szczęśliwe dotarcie do celu. Przed kolacją i spoczynkiem, zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcie, a wieczór każdy spędził wg własnego uznania.
Dzień 7: Zwiedzanie Wilna i Trok, bez rowerów
Ostatni dzień naszej pielgrzymki przeznaczyliśmy na zwiedzanie Wilna oraz położonej w okręgu wileńskim miejscowości Troki. Program wycieczki był dość napięty, jednak muszę przyznać, że dzięki wspaniałej pani przewodnik udało nam się poznać to co najważniejsze i najciekawsze.
W południe uczestniczyliśmy we mszy świętej odprawionej przez księży Tomasza Koszałkę i Wojciecha Lange przed obliczem Matki Boskiej Ostrobramskiej, wspólnie modląc się w indywidualnych intencjach.
Podsumowanie:
Każda forma pielgrzymowania jest dobra, jednak wszystko zależy od indywidualnych potrzeb. Podczas naszej wyprawy elementem przewodnim była modlitwa, zaduma nad sobą i światem, postanowienia poprawy, przemiany, nawrócenia. Każdy z nas jechał do Matki Boskiej Ostrobramskiej w różnych intencjach. Był to też czas na poznanie nowych, wspaniałych ludzi. Dzięki poczuciu wspólnoty uczestnicy rowerowej pielgrzymki łatwiej znosili trud przebycia tej niełatwej trasy.
Z powrotem do Gdańska wróciliśmy autokarem.
Pielgrzymkę wspierała:FUH „GazTur” Mirosław Mirosław, świadcząca usługi przewozowe w kraju i zagranicą
Adres: ul. Skłodowskiej-Curie 11, 83-400 Kościerzyna
Kontakt: tel.: +48 58 686 45 45; mail: gaztur@wp.pl
Tekst: Krzysztof Kochanowicz, www.rowery.trojmiasto.pl