Miesiąc sierpień się zbliżał, piesze pielgrzymki z różnych miast rozpoczynały swe pielgrzymowanie na Jasną Górę, a dnia 26 lipca wyruszyliśmy i my – pielgrzymi na rowerach z Trójmiasta i okolic, by po raz szósty już z rzędu pokłonić się Maryi.
Z roku na rok przybywa chętnych do tej formy pielgrzymowania. Na pierwszej pielgrzymce rowerowej z Oliwy było nas 25 osób, w tym roku ponad trzy razy więcej – 90. Z młodzieżowego wyjazdu, stała się ona wyprawą trzypokoleniową. Jechali rodzice z dziećmi, dziadkowie z wnukami. Najmłodsi mieli po 16 lat, najstarsi powyżej 60. Nie tylko przedział wiekowy się zwiększył, ale również zasięg geograficzny, gdyż oprócz sporej grupy pielgrzymów z Trójmiasta, było wielu przedstawicieli mniejszych miejscowości z Pomorza i nie tylko.
Dla tak dużej „trzódki” trzeba było odpowiedniej opieki duchowej, dlatego też w tym roku uczestniczyło aż czterech księży: Ksiądz Tomasz, Ksiądz Krzysztof, Ksiądz Piotr i Ksiądz Karol, którzy to razem tworzyli bardzo wesołą, ale i pomocną we wszystkich sprawach duchowych i organizacyjnych ekipę. Dodając do tego jeszcze brata i siostrę, którzy to z dużą cierpliwością przygotowywali posiłki dla nas oraz kierowców, którzy jechali z nami, grupa liczyła prawie 100 osób.
26.07.2008 Dzień pierwszy | Gdańsk – Osie
Wyruszamy!
Pierwsza grupa pielgrzymów pod przewodnictwem Księdza Krzysztofa ruszyła 25 lipca z Redy do Łęgowa, by tam po spędzonej nocy wraz z mieszkańcami tej oraz okolicznych wiosek, ruszyć na spotkanie z resztą pielgrzymki w Starogardzie Gdańskim.
Cała reszta rankiem 26 lipca, po Mszy Świętej w Katedrze Oliwskiej ruszyła na pierwszy etap pielgrzymowania. Cel na ten dzień – Osie – 118 km. Wzbudzając w Gdańsku niemałą sensację przebrnęliśmy przez centrum, by zmierzyć się z pierwszym wyzwaniem – dużym wzniesieniem od Traktu Św. Wojciecha aż do Trąbek Wielkich. Tam to dokonał się wstępny podział na silniejsze i słabsze grupy.
W Starogardzie Gdańskim dołączyliśmy do grupy Księdza Krzysztofa i po obiedzie w Carrefour ruszyliśmy w drogę do Osia. Droga była całkiem przyjemna, jedynie ostatnie 10 km brukowanej drogi dało się nam we znaki. Niektórzy sprytnie ominęli to nadrabiając jednak troszkę (lub trochę więcej) drogi. W końcu szczęśliwie dotarliśmy na nocleg w Gimnazjum nr 2 w Osiu. Po odświeżeniu się i pysznej kolacji udaliśmy się na apel, który został połączony z wieczorkiem zapoznawczym. Jak się okazało, prawie każdy pielgrzym reprezentował inną parafię. Po apelu znużeni trudami podróży zasnęliśmy jak susły, by obudzić się następnego dnia o 6 rano.
27.07.2008 Dzień drugi | Osie – Inowrocław
Drugi dzień pielgrzymki rozpoczęliśmy Mszą Świętą w kościele w Osiu. Z małym opóźnieniem wyruszyliśmy w trasę. Ten dzień podobnie jak pierwszy był bardzo słoneczny i ciepły. Wbrew pielgrzymkowej „tradycji” deszcz nie padał.
Zdarzyło się parę małych kolizji, na szczęście niegroźnych, nasz mechanik Andrzej śmigał od jednej grupy do drugiej naprawiając kilka rowerów.
W tym dniu dla większego bezpieczeństwa podzieliliśmy się na grupki 15 osobowe, którym wybraliśmy liderów. Pierwsza grupa zwana Dziką/grupą Batika/ Harpaganami/Grupą Zero, jako że składała się z ludzi jeżdżących bardzo szybko i sprawnie postanowiła zrobić kilka dodatkowych kilometrów. Niestety przegonić ich postanowił Ksiądz Krzysztof prowadząc swoją grupę opłotkami i robiąc dodatkowe 30 kilometrów. (Czyli 141km tego dnia).
Czekając na zagubioną grupę Księdza Krzysia w Pruszczu zdarzył się niemiły wypadek – jednego z naszych braci użądliła osa – a był on niestety uczulony, więc konieczna była jednodniowa hospitalizacja. Na szczęście dwa dni później brat dołączył do nas.
Gdy już grupa zebrała się w całości, prowadzeni przez sympatycznych kolarzy z tamtejszej grupy rowerowej dojechaliśmy do Bydgoszczy, gdzie czekała na nas iście prezydencka obstawa policyjna, która umożliwiła nam bezpieczne przejechanie przez miasto. Następnie dojechaliśmy do Brzozy, gdzie czekał na nas pyszny obiad i chwila odetchnienia.
Po obiadku ruszyliśmy w stronę Inowrocławia na nocleg. Poza drobnymi usterkami tego dnia wszyscy dotarli szczęśliwie na nocleg w Katolickiej Szkole podstawowej przy parafii Św. Jadwigi.
28.07.2008 Dzień trzeci | Inowrocław – Turek
Trzeci dzień rozpoczęliśmy tradycyjnie Mszą Świętą w kościele koło szkoły, na której to modliliśmy się wraz z pielgrzymami pieszymi z grupy Promienistej z Inowrocławia, gdyż i oni tego dnia ruszali w drogę do tronu Maryi.
Tego dnia grupy się przemieszały, rozmnożyły, ale wszystkie sprawnie ruszyły w drogę – jedne prosto do Turka, natomiast te, które czuły się na siłach pojechały odwiedzając po drodze sanktuarium w Licheniu.
Pogoda była znów iście plażowa i mijając piękne jeziora w okolicach Kruszwicy i Ślesina chyba każdy miał ochotę wskoczyć wraz z rowerem do kuszącej zimnem wody.
Postój obiadowy był w urokliwej restauracji w Ślesinie tuż nad jednym z tych pięknych jezior.
Dalsza droga prowadziła przez Konin i Tuliszków aż do Turka. Trasa była trudna, bo nie dość że TIR-y mijały nas czasem z dużą prędkością, to duża część trasy była w remoncie, a i temperatura dawała się we znaki.
Podczas trasy zdarzył się wypadek, w którym ucierpiała siostra Krystyna. Wyglądało groźnie i po przetransportowaniu do szpitala okazało się, że musi siostra zostać jeszcze kilka dni na obserwacji.
Wiadomość ta bardzo zasmuciła pielgrzymów i po kolacji, na apelu modliliśmy się za naszą siostrę oraz za bezpieczną dalszą podróż.
29.07.2008 Dzień czwarty | Turek – Wieluń
Wtorek rozpoczęliśmy jak co dzień mszą w kościele w Turku, tym razem tylko dla nas.
Słońce paliło coraz mocniej, chmur na niebie nie przybywało, ale ruszyliśmy dalej w drogę. Cel na ten dzień – Wieluń, około 100 km. Po trzech dniach pedałowania mięśnie już się zaczynały przyzwyczajać do tego, więc jazda szła nam coraz szybciej.
Zatrzymaliśmy się na obiad w Sieradzu, w małej pizzerii, by później ruszyć dalej z stronę Wielunia.
Trasa była wyznaczona przez Złoczew, ale kilka grup zdecydowało pojechać dłuższą, ale za to mniej uczęszczaną drogą przez Podgórze. Po drodze mogliśmy się delektować pięknymi widokami. Cudne jeziora, łany zbóż skąpane w powoli chylącym się ku zachodowi słońcu oraz piękne lasy z całym ich bogactwem sprawiały, że droga stawała się mniej męcząca.
Księdzu Karolowi rozwalił się rower, więc jedna grupa miała przerwę na krótkie leniuchowanie w lesie, na szczęście po dojechaniu do Wielunia okazało się, że rower jest już naprawiony i może Ksiądz z nami dalej jechać.
W Wieluniu korzystaliśmy z gościnności sióstr Antoninek oraz parafii. Kobiety i mężczyźni powyżej 30 lat spali u sióstr, natomiast młodsi w salce przy parafii. Korzystając z czasu wolnego zwiedziliśmy Wieluń, by później o 21 uczestniczyć w apelu. Po wspólnej modlitwie, śpiewie, a nawet tańcach, udaliśmy się na spoczynek, by następnego dnia pełni sił ruszyć w ostatni etap naszej drogi, wprost na Jasną Górę.
30.07.2008 Dzień piąty | Wieluń ? Jasna Góra
W środę rano po śniadaniu ruszyliśmy w drogę. Po drodze, widząc już cel naszej pielgrzymki wszystkim przybywało sił. Nadal przy pięknej pogodzie, mijając kilka miejscowości oraz tradycyjnie zatrzymując się we wsi Kamyk, przy kamyku z legendą, dotarliśmy pod znak „Częstochowa”. Tam wszyscy razem zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcia. Nieszczęśliwie jednemu z braci poszła dętka w rowerze i już chciał iść z rowerem na plecach, ale nasz serwis jak zwykle nie zawiódł i już po chwili brat mógł z nami ruszyć do celu.
Przed znakiem czekali na nas również panowie policjanci na motorach, by bezpiecznie poprowadzić nas przez miasto aż na Jasną Górę. Jednym peletonem mijaliśmy kolejne skrzyżowania, by wreszcie dotrzeć do celu.
Dojechaliśmy! Był uśmiech, były łzy wzruszenia i wielka radość, gdyż w końcu, po pięciu dniach i przejechaniu 540 kilometrów dotarliśmy do celu naszej pielgrzymki, przed tron Maryi na Jasnej Górze.
Zostaliśmy powitani przez opata i zaproszeni na mszę na godzinę 14:30.
Po spakowaniu rowerów, krótkim odświeżeniu się, poszliśmy do kaplicy Matki Bożej, tam nasi księża odprawili mszę przed samym obrazem. Powierzyliśmy Maryi nasze intencje, z którymi pielgrzymowaliśmy do Częstochowy, prosząc Ją o wstawiennictwo u Boga. Dziękowaliśmy za szczęśliwą podróż.
Po mszy udaliśmy się na pyszny obiadek do sióstr Szarytek na ul Św. Barbary. Po obiedzie było wspólne spotkanie, gdzie podziękowaliśmy sobie wspólnie za razem spędzony czas. Później były trzy godziny czasu dla siebie.
Tuż przed godziną 21 zebraliśmy się przed kaplicą, by uczestniczyć razem w Apelu Jasnogórskim.
Po apelu ruszyliśmy w drogę powrotną, tym razem już nie na rowerach, ale siedząc w siedzeniach w autokarach.
Myślę, że dla wszystkich, te 6 dni był to wyjątkowy czas. Dla jednych czas wyciszenia, poznania siebie, pokonywania własnych słabości. Dla innych czas poznawania nowych ludzi, czas modlitwy i radości. Otwartość i chęć pomocy pielgrzymów sprawiała, że nawet w chwilach kryzysu wsiadało się na rower i jechało dalej, mimo bólu i ciężkiej pogody. Było to niesamowite doświadczenie i zapewne spotkamy się z wieloma braćmi i siostrami za rok.
Tekst: Agnieszka Kunikowska